Ten nieurodzajny kawałeczek powierzchni naszej planety uprawiał mój Dziadek a po nim mój Ojciec.
Od ponad dwudziestu lat jestem jego właścicielem a właściwie jak moi przodkowie, przejściowym użytkownikiem.
W botaniczno-kolekcjonerskim zapale posadziłem kilkaset drzew, krzewów i bylin, pospolitych, rzadko spotykanych i całkiem egzotycznych.
Okoliczności sprawiły że w ostatnich latach zaniedbałem wszelakiej pielęgnacji, a mój półdziki
Budziarze Botanic Garden zupełnie zdziczał.
Ostatnio zrobiłem przegląd stanu posiadania i ze zdziwieniem, nie bez radości stwierdziłem że zdecydowana większość roślin, bez żadnej pomocy, wygrała walkę z jałowością gleby, surowością klimatu i agresywnością miejscowej flory.
Przeróżne cyprysy, cyprysiki, żywotniki, magnolie, azalie, kasztany, cypryśnik błotny, klon japoński i wiele innych roślin teoretycznie nie przeznaczonych na ten teren, przystosowały się do trudnych warunków i całkiem ładnie rosną.
Na wiosnę mam zamiar rozpocząć porządki i pokazać rośliny i ogród, który pozostanie półdziki bo raczej nie dam rady utrzymać go w stanie wychuchanym.
Na razie zdjęcia archiwalne.
Kliknij zdjęcie aby otworzyć je w rozmiarze HD.
Na Budziarzach zawsze brakowało mi kolorowych jesieni...
...tutejszy surowy klimat sprawiał że pierwsze mocne przymrozki warzyły zielone jeszcze liście zanim zdążyły zżółknąć, zbrązowieć, zczerwienieć.
Ostatnie dwie kolejne jesienie były wyjątkowo późne i łagodne...
...co sprawiło że przybrały barwy rzadko tutaj spotykane.
Może globalne ocieplenie klimatu to jednak fakt a nie tylko wymysły szalonych ekologów?
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz